Po jesiennej wyprawie w Yosemity ten zgrany zespół ma na koncie kolejne ciekawe przejścia:
✅ South Face (5.13b, 19 wyciągów) na Mt. Watkins
✅ Gates of Delirium (5.12a, 10 wyciągów) na Ribbon Falls
✅ Beggar’s Buttress (5.11c, 8 wyciągów) na Lower Cathedral
✅ Mama (5.12a, 8 wyciągów) na Wall of Ages
Tak komentują swoją przygodę związaną z przejściem najbardziej wymagającej - South Face 5.13b:
“Droga zachęciła nas południową wystawą oraz krążącymi pogłoskami, że 5.13b dyno niekoniecznie jest “dyno”, jeśli jest się wysokim. Droga ma 19 wyciągów, a cała ściana Mount Watkinsa niemal dorównuje wysokością ścianie El Capitana, z tą różnicą że pierwsze ~300 metrów jest bardzo łatwych i traktowane raczej jako podejście pod ścianę niż części dróg. Akcję zaplanowaliśmy na 5 dni, ostatecznie drogę zrobiliśmy w 4.”
Pierwszego dnia podeszliśmy łatwym ale wspinaczkowym terenem pod podstawę ściany, gdzie rozłożyliśmy pierwszy obóz – na świetnej szerokiej i komfortowej półce. Została nam jeszcze chwila światła, więc pokonaliśmy pierwsze 2 wyciągi w tym połogie 5.12a z rześkimi runoutami. Następnego dnia przeszliśmy kolejnych 10 wyciągów. W większości było to piękne, 10-tkowe (co nie znaczy, że łatwe) wspinanie. Jedynym wyjątkiem był długi i dość straszny wyciąg za 5.12a z asekuracją w cruxie z zardzewiałej śrubki z plakietką – umieszczonej tam najpewniej 30 lat wcześniej przez autorów klasycznego przejścia. Zabawne, że linia hakowa biegnąca kilka metrów obok, była wyposażona w drabinę błyszczących spitów…
Biwak w ścianie założyliśmy na Red Feather Ledge, gdzie komfortowo mogliśmy spać bez portaledge’a. Trzeciego dnia pokonaliśmy tylko 3 wyciągi, jednak 2 z nich były najtrudniejszymi na drodze: 5.12d i 5.13b. Oba pokonał Michał Czech - 5.12d w trzeciej, a 5.13b w drugiej próbie. Pogoda nam sprzyjała, bo cały dzień był pochmurny. Mieliśmy w sam raz tyle lin, by móc wrócić do Red Feather Ledge na kolejny komfortowy biwak i dzień później wymałpować do punktu w którym skończyliśmy i wyholować wory. Ostatniego dnia zostały nam do pokonania tylko 4 wyciągi - piękne, długie, w eksponowanej części ściany. Pokonaliśmy je sprawnie i około godziny 14 wyszliśmy ze ściany.
Wspinanie na Mt. Watkins ma bardziej górski charakter niż drogi które robiliśmy na El Capie. Zdarzają się dudniące płyty, bardziej trzeba uważać na kruszyznę, a od czasu do czasu wygrzebać trochę trawy z rysy by znaleźć chwyt lub asekurację. Droga jest rzadkochodzona klasycznie, większość jej przejść to przejścia hakowe.
Generalnie jednak South Face jest piękną drogą, ze skałą przeważnie bardzo dobrej jakości. Sama ściana jest umiejscowiona w pięknym miejscu i pozwala uciec od hałasu doliny i poczuć że się jest w naprawdę dzikim miejscu w naturze."
Podsumowanie całej wyprawy Karolina zamieściła też na swoim profilu -
tutaj