Jeden z najlepszych Polskich wspinaczy sportowych.
Od wielu lat zajmuje się wspinaczką skalną oraz sportową, sporadycznie próbując swoich sił w małych górach.
Startował w wielu zawodach wspinaczkowych odnosząc liczne sukcesy. Może pochwalić się trzema tytułami Mistrza Polski i wygraną w wielu prestiżowych zawodach towarzyskich. Był członkiem kadry narodowej.
Obecnie wspiera Polski sport z ramienia zarządu Polskiego Związku Alpinizmu. Reprezentuje i czynnie uczestniczy w życiu najlepszego polskiego klubu wspinaczkowego KS Korona.
Jest rozpoznawalną postacią w polskim oraz również światowym środowisku wspinaczy skalnych. Ma na swoim koncie trzy drogi spod znaku 9a i wiele innych trudnych linii z całego świata. Cały swój wolny czas pożytkuje na wspinanie, trening i wyjazdy w skały.
Czasem kieruje swoje myśli w stronę gór. Jeździ na nartach i biega na turach. Wspinał się w Tatrach i Alpach. Jego największym osiągnięciem w wielkich ścianach jest przejście drogi Freerider w Yosmemitach.
Piotr wspinanie od zawsze starał się łączyć, a zarazem oddzielać od kariery zawodowej. Jest magistrem inżynierem budownictwa na Politechnice Krakowskiej. Wraz z przyjacielem prowadzi firmę zajmującą się renowacją zabytków. Mówi płynnie w trzech językach. Lubi czasem coś dobrego ugotować, napić się piwa i zapomnieć o świecie na porządnej imprezie.
Tak opowiada o swojej wspinaczkowej historii:
Gdyby nie rodzice nie zaczął bym się wspinać. Ojciec zabrał nas kiedyś na zawody wspinaczkowe do Krakowskiego ReniSportu o których przeczytał był w gazecie. Od tamtej pory bywaliśmy na Reni regularnie, w ramach weekendowych rodzinnych wycieczek w deszczowe dni. Cudowne dzieci ReniSportu które kręciły się wtedy po ściance były dla mnie totalnymi wspinaczkowymi kosmitami. Było tak dość długo. Mój starszy brat w pewnym momencie zapisał się na zajęcia wspinaczkowe zakończone kursem skałkowym. Zaczął wspinać się zdecydowanie lepiej ode mnie i stał się wtedy moim pierwszym celem :]
Dopiero kiedy stałem się na tyle samodzielny, aby z Kurdwanowa jeździć samemu do Bronowic na sekcję wskoczyłem na jego poziom. Później było jeszcze kilka takich celi. Po roku regularnego wspinania pojechałem na pierwsze zawody. Poznałem Stefana Madeja i Adama Ondre, a kosmiczne dzieci ReniSportu stały się moimi przyjaciółmi na kolejne 20 lat życia wspinaniem.
Ledwo zacząłem mówić pełnymi zdaniami to powiedziałem moim rodzicom na mocno hardcorowej wycieczce w tatrach żeby się o mnie nie martwili bo - im gorzej, tym lepiej! Tak mi już zostało. Przydatna cecha na treningach, zawodach, w pracy i na górskich wyrypach... przy okazji niedawno rozpoczętego ojcostwa - póki co, aż tak bardzo się nie przydaje. Po prostu jest dobrze.
Obecnie celem nadrzędnym stała się rodzina, a wspinanie trochę bardziej z boku, ale wypełnia dużą część naszego życia.